Marzec 2017

Nr 03/2017

Nie bój się…

Być może tłumaczymy się, że nie jesteśmy w stanie głosić Dobrej Nowiny, bo ani nie mamy odpowiedniego wykształcenia, ani przygotowania, ani nie mamy doświadczenia. A poza tym, to zbyt mało znamy Pismo Święte, by móc się nim dzielić…

 Nie bój się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus.
Nie bój się, wypłyń na głębię…!

 Panie, nie pozwól nam się bać, bo w Tobie nie ma lęku.
Panie, prawdziwa miłość zabiera lęk.
Pozwól nam wypłynąć na głębię, by dokonać wielkiego połowu.

 Pozwól nam, Panie, otworzyć się na Twoją miłość tak,
By nasze chrześcijaństwo było piękne, było czytelne,
By ono było świadectwem Twojej, Boże, obecności w świecie.

Mówi do Ciebie grzesznik, zwykły ksiądz, „zakochany” po uszy w Jezusie…

 Często słyszę: „Ja mam ewangelizować? To księża są od tego, niech ewangelizują”.
I to jest jeden z największych grzechów współczesnych chrześcijan – brak gotowości
lub opieszałość w niesieniu Dobrej Nowiny tym, którzy na nią czekają.
Trzeba więc zrobić sobie rachunek sumienia i zapytać, czy nie zaniedbuję dobra poprzez niepodejmowanie ewangelizacji…
Być dyspozycyjnym, to często zostawić w danej chwili „wszystko”, aby pełnić wolę Pana Boga. Możesz robić bardzo dużo dla Pana Boga, ale nie spełniać Jego woli…!?

Oto jestem Panie, przecież mnie wołałeś (1Sm 3,6)
(ks. dr Rafał Jarosiewicz „Ewangelizacja bez Granic” –  wybrane fragmenty)

Bóg mówi

Człowiek nigdy nie dojdzie do ukształtowania siebie i świata, jeżeli nie spotka się z Chrystusem. Religia pozostanie zawsze gestem bez sensu, prostym zwyczajem socjologicznym, dopóki  nie przyjmie wewnętrznie Jezusa Chrystusa. Pan żyje w Ewangelii i czeka na nas, aby nawiązać z nami tajemniczy dialog.
Powie ktoś: Ewangelia mnie nudzi. Nudzi cię, bo może znasz tylko niektóre ustępy, nieuważnie zasłyszane na niedzielnej Mszy? Powiadasz, że od czasu do czasu otwierając Ewangelię, niczego ciekawego w niej nie znalazłeś. W tym miejscu warto przypomnieć, że Ewangelia nie jest magiczną książką, której się niekiedy radzisz, by rozwiązać jakiś swój problem. Mówisz, czytałem Ewangelię regularnie, tak, jak mi powiedziano „i też mi to nic nie dało”? Nie dało, bo czytasz Ewangelię, jak zwykłą książkę i nie szukasz w niej tego, co powinieneś znaleźć. Jeżeli w Ewangelii szukasz przede wszystkim wrażeń, idei, przepisów religijnych, zasad moralnych, możesz bardzo szybko się zniechęcić; i stajesz się podobny do kogoś, kto patrzyłby np. na monstrancję, zachwycał się jej pięknem, a nie zauważyłby w niej Hostii…!

Do Ewangelii trzeba się zbliżyć z religijną czcią i bezinteresownie, żeby słuchać i widzieć JEZUSA ŻYWEGO, który zwraca się do ciebie osobiście przez swoje życie, sytuacje i słowa.

Jednak nie da się uzyskać połączenia telefonicznego, gdy nie mamy tzw. „zasięgu”.
Nie spotkasz w Ewangelii Jezusa, nie usłyszysz Jego głosu, jeżeli nie poprosiłeś Ojca, żeby był ci przewodnikiem, a Ducha Świętego, by był twoim tłumaczem, dawcą potrzebnych darów, uzdolnień… Jeśli otworzysz serce na tę pomoc, masz szansę na rozumienie słów Jezusa kierowanych do ciebie. Wyłącznie do ciebie!

(Na podst. M. Quoist „Modlitwa i Czyn”)